Chyba każdy z rodziców na początku swojej macierzyńskiej drogi łudzi się, że jego dziecko nie będzie chorować. Często jesteśmy wręcz przeświadczeni o tym, że skoro w pierwszym roku życia nasza pociecha zaliczyła dwa lekkie katarki, to jak nic oznacza to, że zbudowała mega-giga-odporność tuż po porodzie.
Chcielibyśmy bronić nasze dzieci przed wirusami, bakteriami i wszystkim, co może wywołać przeziębienie bądź poważniejszą chorobę. W związku z tym, że nadchodzi jesienna plucha, przedstawiamy kilka sposobów na wzmocnienie odporności naszego malca.
Farmaceutyki
Zacznijmy od tego, co dość oczywiste i co jako pierwsze nasuwa się na myśl, kiedy chodzi o zdrowie. Leków na odporność dla małego dziecka jest dość mało i rzecz jasna tę kwestię należy skonsultować przede wszystkim z lekarzem. W walce z nawracającym katarkiem i wszelkiego rodzaju kaszelkami oraz zapaleniami decydujemy się na stosowanie różnego rodzaju syropów : Neosine (jego tańszy odpowiednik to Groprinosin, podobno tak samo skuteczny) oraz regularne podawanie witaminy D, tranu i probiotyku. Wielu lekarzy twierdzi, że odporność dziecka zaczyna się w żołądku – warto więc zadbać o dobrą florę bakteryjną. Dodatkowym sposobem na lekkie zahamowanie klasycznego kataru jest szybkie podanie przy pierwszych objawach syropu Lipomal. Niektórzy lekarze polecają probiotyk na górne drogi oddechowe o nazwie Entitis.
Pobyt nad morzem
Jeśli wierzyć lekarzom, najbardziej zbawienne okresy dla pobytu nad morzem i jodu, który się wtedy wydziela, to wiosna i jesień, a optymalna długość pobytu, która wytwarza minimum niezbędnej odporności, to 3 tygodnie.
Spacery
Godzina dziennie na świeżym powietrzu nie tylko wspomaga budowanie u dziecka odporności, ale też pozwala mu spożytkować energię tak, żeby na wieczór nie było problemów z zaśnięciem. Doskonała metoda!
Wietrzenie pokoju
Pozostając przy świeżym powietrzu, warto je wpuszczać do domu, a przede wszystkim do pokoju dziecka. Przed spaniem, po przebudzeniu, w każdym możliwym momencie w ciągu dnia. W okresie chorobowym pozwala to szybko pozbyć się zarazków z powietrza, a w okresie zdrowia pomaga obniżyć temperaturę w pomieszczeniu, która, UWAGA! powinna mieścić się w przedziale 19 – 21 stopni Celsjusza.
Nie przegrzewanie
Bez względu na to czy w domu, czy na zewnątrz, dziecko nie powinno się pocić, bo to prosta droga to choroby. Warto pamiętać, żeby ubierać je tak jak siebie, bez żadnych dodatkowych warstw, zwłaszcza jeżeli dużo się rusza, bo przecież właśnie wtedy wydziela dodatkową energię cieplną. Jeżeli nie wiemy dokładnie jak ubrać malucha, ubierzmy go „na cebulkę”, czyli tak, żeby można było łatwo zdjąć jedną lub dwie warstwy.
Owoce i warzywa
Owoce i warzywa to naturalna dawka witamin, którą możemy dać dziecku. Warto zamrozić trochę tych najlepszych darów lata, żeby potem służyły nam jesienią i zimą. Co będzie nam z nich potrzebne? Odporność dziecka wzmacnia się dzięki żelazu (buraki), witaminie C (kiwi, czarna porzeczka, maliny, truskawki, gruszki, śliwki, jeżyny, jagody, kiszona kapusta, czerwona papryka, sałata i natka pietruszki), prowitaminie A, czyli beta-karotenowi (marchewka, morele, brzoskwinie, czarne porzeczki, jagody, dynia, brokuły, sałata, pomidory, kabaczek), witaminom z grupy B (fasola, banany, morele, śliwki, figi), cynkowi i selenowi. Wszystkie te składniki można podawać bezpośrednio w jedzeniu lub wyciskając soki za pomocą wyciskarki.
Przemęczenie się
To dziwna i skuteczna metoda. Nie chodzi o wysiłek fizyczny, lecz o przemęczenie się ze wszystkimi chorobami, które dziecko żłobkowe i/lub przedszkolne po prostu musi przejść, żeby zyskać odporność. Wszystkie powyższe metody są wspaniałe i pokazują, że naprawdę działają, jednak nie uchronią nas w 100% przed różnego rodzaju wirusami i bakteriami, które nasze dzieci tak czy inaczej złapią. Zminimalizują ich ryzyko, ale nie wykluczą go kompletnie. Pozostaje nam zatem uzbroić się w cierpliwość, baterię leków, inhalator i dużo wolnego czasu, który potrzebny nam będzie na leczenie młodych chorowitków.
Wszystkim naszym podopiecznym życzymy tego, aby patrząc pod kątem grasujących bakterii i wirusów, zbyt mocno nie odczuły nadchodzącego sezonu jesienno-zimowego