PEWNEGO DNIA

Pewnego dnia nasze dziecko wyrośnie z pieluch. Obiecuję. Pewnego dnia będzie potrafiło się samo ubrać i zapiąć wszystkie swoje guziki. Pewnego dnia nie będzie już potrzeby, abyśmy siedzieli wieczorami na brzegu jego łóżeczka i czekali, aż uśnie z tym swoim cudownie błogim uśmiechem na ustach. Pewnego dnia nie będzie już nas wybudzał w nocy jego płacz, ani jego krzyk, gdy coś strasznego mu się przyśni, bądź gdy zachoruje.

PEWNEGO DNIA

Pewnego dnia nie obudzą nas o świcie odgłosy małych stópek biegnących sprawdzić, dlaczego rodzice jeszcze nie wstali, skoro słońce już zdążyło. Pewnego dnia ustaną też towarzyszące takiemu porankowi salwy śmiechu i pełne miłości przytulenia. Pewnego dnia nie będziemy już proszeni o to, by przeczytać „jeszcze tylko jedną bajkę”, która i tak nigdy nie była ostatnia.

Pewnego dnia nie usłyszymy już więcej tego cienkiego głosu pytającego z nadzieją: „a pobawisz się ze mną?”.

PEWNEGO DNIA

Pewnego dnia znikną z naszego domu te wszystkie porozrzucane dziecięce ubrania i ciągle nieposprzątane zabawki. Pewnego dnia, gdy posprzątamy dom, to on rzeczywiście zostanie posprzątany. Pewnego dnia przypomnimy sobie jak to jest spożywać obiad w ciszy i spokoju. Pewnego dnia, gdy pomalujemy ściany, to będziemy mieli pewność, że nikt nam ich nie ubarwi swoją twórczą wizją.

Pewnego dnia to wszystko, co kiedyś bywało problematyczne, będzie dla nas jedynie pieśnią przeszłości.

Dokładnie tak, jak czasami bardzo mocno sobie tego życzyliśmy.

PEWNEGO DNIA

Pewnego dnia usiądziemy na tym samym łóżku, na którym zawsze siadaliśmy, przyglądając się naszemu śpiącemu dziecku i spojrzymy na puste miejsce, wspominając ten niesamowity czas, który dał nam więcej, niż kiedykolwiek moglibyśmy przypuszczać i którego nie oddalibyśmy za żadne skarby świata.

Pomalowana ściana, zmęczenie, bałagan, kolejne pranie, chaos?

To nie o nich będziemy wtedy pamiętali.

PEWNEGO DNIA

Pewnego dnia wszystko się zmieni. Nie powiem, że będzie lepsze lub gorsze, bo to wykracza poza moją wiedzę. Będzie inne. To wiem na pewno. Wiem też, że niewiele jest bardziej przykrych rzeczy, niż widok człowieka, który pod koniec swojego życia czuje ogromny żal za tym wszystkim, czego nie zrobił.

Jeśli więc chcemy nacieszyć się tym co mamy, możemy to zrobić jedynie teraz.

Teraz budujemy tę przyszłość – teraz budujemy ten dzień, który kiedyś w końcu nadejdzie. Ten pewien dzień. Te więzi, których zadaniem będzie przetrwać jedno z najtrudniejszych wyzwań – próbę czasu. Dlatego nie bójmy się i odpuszczajmy małe rzeczy. Pokazujmy nasz uśmiech częściej, niż nasz gniew. Twórzmy wspomnienia, które zostaną z nami i z naszymi dziećmi na zawsze, a nie takie, które będą wzbudzać w nas żal za straconymi szansami. Wspomnienia, które będą rozbrzmiewać na rodzinnych spotkaniach, w gronie naszych dorosłych już dzieci, a może i wnuków?

Szczęśliwe wspomnienia, do których będziemy chcieli wracać, gdy te małe rączki, które dzisiaj jeszcze trzymamy, odejdą.

 

 

 

Opracowano na podstawie recenzji Kamila Nowak.